Wiosenne propozycje od Yankee Candle
Witajcie, dziś podzielę się z wami swoją
opinią o wiosennych zapachach Yankee
Candle. W sklepie Chocobath.pl zamówiłam kilka wosków, które najbardziej mnie
intrygowały. Na pierwszy ogień poszły 4, które okazały się dla mnie wielkim zaskoczeniem, teraz czas na kolejne, nie mniej ciekawe.
Jak wiecie nie przepadam za zapachami
owocowymi w pomieszczeniach i na sobie, bo przeważnie są zbyt słodkie i mdlące.
Takie nie moje. Wiem, że należę do rzadkości. Nie wiem czy gust mi się zmienia
czy po prostu wiosenne Yankee są niezwykle wyjątkowe, że nawet te owocowe
podbiły moje serce.
Pink Grapefruit- Zapach,
który najbardziej spodobał mi się „na sucho” . Dobry na każdą porę roku.
Kwaskow, orzeźwiający ale z nutką słodyczy. Wyjątkowo przyjemny. Kojarzy mi się
z drinkiem, a jeszcze bardziej z napojem Zbyszko Trzy Cytryny. Po odpaleniu
bardzo wyraźny i charakterystyczny. Intensywny ale w sposób nie męczący, nie
wywołujący bólu głowy. Podoba mi się nieco bardziej od Citrus water, dlatego,
że jest nie tylko świeży, chłodzący – jak lemoniada z lodem ale i delikatnie słodki.
Nie wiem czy dobrze pamiętam ale to chyba pierwszy wosk owocowy, który dostaje
ode mnie 5/5 punktów. Polecam.
Red Raspberry Bardzo
słodkie, dojrzałe maliny, apetyczne i kuszące. Na sucho przed odpaleniem wosk pachnie jak syrop z Herbapolu malina i
kwiat lipy, który akurat ostatnio często dodaję do herbatki. Zapach jest silny.
Po odpaleniu nadal bardzo apetyczny i letni. Kojarzy mi się z właśnie z tą porą roku i trochę dzieciństwem. Jest ewidentnie bardzo owocowy i płaski, nie ma innych nut. Jednak uważam, że to udany zapach. Palę go małą ilość i dość krótko, do godziny. Po wygaszeniu zapach nadal długo utrzymuje się w pomieszczeniu, jest znacznie subtelniejszy. Jeśli jesteście wrażliwe na silne aromaty to uważajcie z nim. Nie palcie go na diecie, u mnie wywołuje ochotę "na coś słodkiego". Moja ocena 4+/ 5.
Cassis, czarna
porzeczka to jeden z niewielu owoców, których szczerze nie lubię. Właściwie to
oprócz niej tylko agrest, smakowo i zapachowo mi nie podchodzi. Nie jestem
wybredna, jednak one mają w sobie coś co mi nie odpowiada. Zapach tego wosku
dla mnie nie jest ani piękny, ani brzydki. Na pewno mnie nie zachwycił i więcej
po niego nie sięgnę. Nie czuję w nim ani porzeczki, ani jej cierpkości, to ą
plusy. Mnie przypomina trochę mydło lawendowe, pachnie czystością. Zapach na
sucho i po odpaleniu nie jest silny. Mnie do siebie nie przekonał, ale każdy ma
inny gust. Moja ocena 3/5.
Frankincense, pierwszy raz gdy powąchałam go na sucho, skojarzył mi się z dynią, może grzańcem i przyprawami korzennymi. Zapach jest trudny do opisania i należy raczej do tych abstrakcyjnych. Nie jest kwiatowy, nie jest owocowy ani jedzeniowy. Podczas palenia lekko się dymi. Nazwę wosku można dosłownie przetłumaczyć jako kadzidło. Pewnie wiecie jak pachną kadzidłowe, ciężkie perfumy. On trochę je przypomina. Jest ciekawy. Raczej nie na wiosnę tylko na jesień i zimę. Uprzedzam, że na pewno nie jest dla każdego i nie każdemu przypadnie do gustu. Moja ocena 4+/5.
Które zapachy Wam najbardziej przypadły do gusty? O tej
porze roku też palicie świece i woski czy jest to zarezerwowane jedynie dla poprawy
nastroju podczas jesiennej pluchy i
zimowych mrozów?
65 komentarze
Również i ja skusiłam się na wszystkie :) nie próbowałam jeszcze tylko zapachu Cassis :) reszta, a zwłaszcza grapefruit i malinki mnie zachwyciły.
OdpowiedzUsuńRównież nie cierpię czarnej porzeczki, więc na pewno ten wosk odpada ;) Zaciekawił mnie grejpfrut i malinki :)
OdpowiedzUsuńMiałam tylko malinowy, ale niestety dla mnie zapach po odpaleniu był taki dziwny, chemiczny... A na sucho taki super był :(
OdpowiedzUsuńAle super porzeczkowy mmm :)
OdpowiedzUsuńOpinią o Cassis mnie zaskoczyłaś - nie spodziewałam się w nim nut lawendowych. Grapefuita mam, czeka na odpalenie :)
OdpowiedzUsuńGrejfrucik czeka u mnie w kolejce (mam silne postanowienie wydenkowania otwartych wosków). Kadziło mnie jakoś dusi. Dosypuję go po odrobinie do innych wosków.
OdpowiedzUsuńWąchałam wszystkie na sucho i tylko Pink Grapefruit mi się spodobał ;) Chociaż pewnie większość nie podobała mi się z tego względu, że wszystkie woski leżały w jednym koszyku i się przegryzły ;p
OdpowiedzUsuńZ tych niestety nie miałam żadnego ale z chęcią widziałabym je w swojej kolekcji :)
OdpowiedzUsuńJa teraz jagode pale niby ładnie pachnie, ale po chwili sztucznie
OdpowiedzUsuńto minus dla niej...
UsuńWoski, jak również świeczki z YC bardzo lubie. Z zapachów opisanych przez Ciebie nie miałam żadnego, jednak myślę ze zapach Pink Grapefruit i Red Raspberry przypadłyby mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńJak tylko zobaczyłam pierwsze zdjęcie, to od razu wpadł mi w oko ten grejpfrutowy zapach :). Na lato zdecydowanie musi to być zapach orzeźwiający, jednak zdecydowanie wolę palić woski jesienią i zimą ku polepszeniu nastroju :)
OdpowiedzUsuńGrapefruit wzięłabym na pierwszy ogień :D
OdpowiedzUsuńmuszę wywąchać te zapachy :)
OdpowiedzUsuńMam malinkę i grapefruit, ale jeszcze ich nie paliłam :)
OdpowiedzUsuńmmm same świetne zapachy tak sądze:) ciekawi mnie ta czarna porzeczka uwielbiam bardzo :)
OdpowiedzUsuńŻadnego z nich nie znam bo jeszcze nie widziałam ich stacjonarnie..
OdpowiedzUsuńja teraz używam olejków zapachowych w kominkach ;) kilka kropli wylewam na stary wosk i pachnie miodzio ')
OdpowiedzUsuńZ tej kolekcji nic jakoś szczególnego mnie nie kusi, może trochę ta porzeczka, ale jak opisałaś mi zapach to już mniej :D Ale oczywiście same YC jak najbardziej lubię, tylko akurat chyba nie nie przemawiają do mnie. Ale też nie raz się złapałam na tym, że tak mówiłam a jak powąchała to zmieniłam zdanie :)
OdpowiedzUsuńlubie owocowe zapachy, malinowy na pewno by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńPink Grapefruit bym chciała mieć :)
OdpowiedzUsuńNo kurczę chciałabym je wszystkie :)
OdpowiedzUsuńna malinowy chyba się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNie mam żadnego z tych zapachów i niezbyt mnie kuszą
OdpowiedzUsuńczuję że najbardziej do gustu przypadł by mi red raspberry ;) i muszę zakupić ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie ciekawia te woski ale musze sie przyznac ze nie mialam przyjemosci miec jeszcze zadnego chyba jako jedyna ...
OdpowiedzUsuńUwielbiam malinowy zapach, myślę, że Red Rasberry będzie moim ulubieńcem :D
OdpowiedzUsuńMalinki właśnie palę w kominku:)) - niedawno odpaliłam:)) kojarzą mi się z jakimiś takimi chrupkami w czymś tam takie to kolorowe było pamiętam z dzieciństwa...
OdpowiedzUsuńCassis - bardzo polubiłam chyba najbardziej:))
Frankincense - no masz racje jest osobliwy i nie każdemu sie spodoba, no ja do niego więcej nie wrócę.
red raspberry jest wspaniały:)
OdpowiedzUsuńmają fajne żywe kolorki
OdpowiedzUsuńwoski wyglądają przecudownie
OdpowiedzUsuńBrałabym je wszystkie...ale niestety ostatnio po każdym zapaleniu świecy zapachowej męczy mnie kaszel. Chyba mam jakieś uczulenie.
OdpowiedzUsuńJa jednak wole bardziej świeże zapachy idące w stronę Soft Blanket lub Clean Cotton ;)
OdpowiedzUsuńTe malinki mnie kuszą
OdpowiedzUsuńten przedostatni chyba by mi sie spodobal mimo wsyztsko ;)
OdpowiedzUsuńRed Raspberry wydaje się być fajny :)
OdpowiedzUsuńSkusiłabym się na Red Raspberry
OdpowiedzUsuńOj ten malinowy i czarna porzeczka wyglądają zachęcająco :-)
OdpowiedzUsuńGrejpfrut chyba do mnie trafi :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych zapachów, ale chyba wybrałabym czarną porzeczkę :)
OdpowiedzUsuńRed Raspberry i Frankincense myślę, że najbardziej przypadłby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńA mnie jeszcze nie dopadł szał wosków :o)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z nich, ale jestem przekonana, że malinowy by mi się spodobał:)
OdpowiedzUsuńPink grapefruit musi być moje :)
OdpowiedzUsuńhttp://szafazapachow.blogspot.com
pierwsze 2 mam i też mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńZawsze chcialam je kupic, ale jeszcze nigdy nie mialam okazji
OdpowiedzUsuńporzeczka i malinka musi być cudowna!
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy któryś z tych zapachów by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńSama muszę poznać zapach wosku by wyrobić sobie o nim zdanie:)
OdpowiedzUsuńSama muszę poznać zapach wosku by wyrobić sobie o nim zdanie:)
OdpowiedzUsuńmaliny zdecydowanie najlepsze :)
OdpowiedzUsuńPink Grapefruit musze sobie kupić,to mój faworyt :)
OdpowiedzUsuńPink Grapefruit najbardziej by mi się na pewno spodobał ;)
OdpowiedzUsuńPink Grapefruit musi być mój. Mam masło i mgiełkę do ciała z The Body Shop o zapachu tego owocu i bardzo mi się podoba, jest taki przyjemnie orzeźwiający :)
OdpowiedzUsuńPink Grapefruit pewnie by mi się spodobał, szczególnie w okresie wiosenno-letnim :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych zapachów :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych zapachów, ale ostatnio odpaliłam guszkę z żurawiną i po prostu jestem mega zachwycona! <3
OdpowiedzUsuńWąchałam ostatnio zapach "pink grapefruit", ale ostatecznie zdecydowałam się na wiśnię. Już zaczynam żałować!
OdpowiedzUsuńChyba pozostanę wierna - malinom :) W malinowym chruśniaku....
OdpowiedzUsuńOj tak pink grapefruit jest świetny. Również lubię mydlarnię ChocoBath i tam kupuję woski. Polecam Aloe Water i Beach Wood :)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię zapach czarnej porzeczki, smak już mniej. Nie jest on jednak dla mnie odstręczający.
OdpowiedzUsuńGrejpfrut i malina, już chciałabym je mieć :D
OdpowiedzUsuńJa zawsze pale świeczki w jesień i zime a w cieplejsze dni wcale:)
OdpowiedzUsuńRóżowy grejpfrut bardzo mnie kusi, muszę wypróbować w te cieplejsze dni :)
OdpowiedzUsuńMam pierwsze trzy zapachy i rowniez moim ulubiencem jest Pink Grapefruit. Cassis zdecydowanie nie przypadl mi do gustu, a mialam bardzo wysokie oczekiwania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://dookola-swiata-w-jeden-dzien.blogspot.ch/
Dziękuję za odwiedziny i zamieszczony komentarz. Jeśli masz blog, na pewno do Ciebie zajrzę.