Kallos KJMN mleczko do ciała

By maja 05, 2015 ,

Witajcie, Jakiś czas temu przybliżyłam Wam markę Kallos. Okazało się, że nie jest Polska, jak długo myślałam, a Węgierska. Człowiek uczy się całe życie, a przygotowując się do postów ciągle odkrywam coś nowego. Wspomniałam, że na święta pod choinkę sprawiłam mamie balsam do ciała. A w zasadzie to lotion do skóry normalnej i suchej. Dziś bliżej Was z nim zapoznam, dzięki uwagom mojej mamy. Sama dzięki jej uprzejmości też kilka razy go używałam. W końcu jest tak wielki, że można się podzielić :)


Opis ze strony Polskiego Dystrybutora: Poleca się do normalnej i suchej skóry. Odżywia i nawilża. Zawartość witaminy E i oleju jojoba powoduje dogłębne regenerowanie skóry i wzmacnia jej naturalną warstwę ochronną. Łatwo wchłania się, daje przyjemne, aksamitne uczucie.

Opakowanie to wieeeeelka butla o pojemności 1000 ml. czyli cały litr. W czasie gdy zamawiałam ten balsam dostępne były również inne pojemności: 200 i 500 ml. Jednak cenowo tak niewiele się od siebie różniły, że postanowiłam zamówić największe dostępne opakowanie, bo wychodziło najbardziej korzystnie. W tej chwili z tego co widzę dostępna jest jedynie butelka 500 ml. ale również z pompką.
Opakowanie jest bardzo solidne. Wykonane z utwardzonego, nieprzezroczystego plastiku. W białym kolorze. Szata graficzna jest minimalistyczna ale butelka wygląda ładnie. Dużym plusem jest wspomniana już pompka. Każde inne zamknięcie i sposób aplikacji przy tak dużej pojemności pewnie nie byłby wygodny. W tym wypadku jest. Pompka nie zacina się i nie dzieje się z nią nic złego. Dozuje średnią ilość kosmetyku. Aby dobrze zabalsamować całe ciało potrzeba kilka pompek.
Na butelce nie ma opisów w języku polskim, jest za to angielski więc wszystko łatwo można zrozumieć. Ale dla niektórych na pewno jest to minus.
Zapach jest subtelny i przyjemny. Nie bardzo intensywny. Lekko słodkawy jednak nie jest to słodycz owoców. Na ciele nie utrzymuje się długo przez co nie kłóci z perfumami i nie jest męczący. Nie jest wyrafinowany i perfumowany. Ot  taki zwyczajny ale nie brzydki.

Konsystencja jest średnio- gęsta. Przypomina bardziej balsam niż mleczko. Nie jest wodnista i nie spływa z ciała. Biała i kremowa. Kosmetyk już na drugim miejscu w składzie , zaraz po wodzie zawiera parafinę. Zamawiając go nie miałam tej świadomości. Mimo wszystko dość dobrze i szybko się wchłania, a na skórze nie pozostawia żadnej warstewki. Co jest zaskakujące. W dalszej części składu jest gliceryna,  naturalne oleje, aloes i mocznik- nawilżające dobroci . Skład jednak nie jest idealny. 

Inne: Balsam dostępny jest w drogerii iperfumy. W żadnym stacjonarnym sklepie go nie widziałam. Czasami dostępna jest również wersja z aloesem. Gdy zamawiałam niestety jej nie było. Mam nadzieję, że jeszcze wróci do sklepu i będę mogła ją wypróbować. Wydajność jest na bardzo dobrym poziomie. Trudno mi powiedzieć na jak długo wystarczy ten balsam ale przypuszczam, że mama będzie go bardzo długo używać. Bo korzysta z niego od świąt Bożego Narodzenia a nadal nie zużyła. 
Działanie: Gdyby nie informacja o składzie nie zauważyłabym, że w tym balsamie jest parafina. W ogóle tego nie czuć. Po aplikacji mleczko szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze żadnej warstwy, żadnego tłustego filmu. Łatwo i przyjemnie się rozprowadza. Skóra jest nawilżona raczej na średnim poziomie, nie klei się, a balsam polecam osobą, które nie mają dużego problemu z przesuszeniami. Bardziej  do skóry normalnej niż bardzo suchej. Przyjemnie ale bardzo delikatnie pachnie. 
Podsumowanie: Jestem pewna , że ten balsam jest wart wypróbowania szczególnie jeśli macie skórę normalną bez tendencji do przesuszeń. Szybko się wchłania, ładnie pachnie i jest tani. To jego podstawowe zalety. Jeśli macie skórę bardziej wymagającą, suchą, atopową lub alergiczną, nawilżenie, które daje może nie być wystarczające. Mleczko kosztuje od 10  do 21 zł. w zależności od pojemności. 

ZOBACZ TAKŻE

60 komentarze

  1. to że Kallos ma mazidła do ciała to jestem w szoku:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Do tej pory stosowałam tylko produktów do włosów i jednego żelu do mycia ciała tej marki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mmmm... Zapowiada się super. Też myślałam że Kallos jest polski ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz tam błąd na początku---> "uwagą mojej mamy.> musi być uwagOM :) kosmetyku nie znam i szczerze powiedziawszy to widzę go pierwszy raz na oczy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Noo, chyba zamówię :)
    Albo nie, czeka na mnie 5 balsamów :o

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze byłoby go stosować latem skoro ma taką lekką konsystencję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. w pierwotnej wersji było węgierska. Ty mnie poprawiłaś i napisałam, że włoska. Teraz już sama nie wiem jaka.

      Usuń
    2. Ja napisałam kiedyś tam ze myślałam że włoska. Ale potem dziewczyny sporostowaly ze latte i placenta są włoskiej firmy serical a sam kalosze węgierski.

      Usuń
  8. Pamietam komentarze z poprzedniego wpisu, bo sama mylnie myślałam, że włoska:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy kosmetyk, z tej firmy to stosuję tylko maski do włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubie maski kallosa ale jeszcze niczego pielęgnacyjnego do ciała nie Miałam ale kto wie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nawet nie wiedziałam, że Kallos ma tak fajnie zapowiadające się mleczka. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. znając siebie, miałabym problem ze zuzyciem takiej pojemności; po pewnym czasie balsam by mi się po prostu znudził...

    OdpowiedzUsuń
  13. jestem ciekawa zapachu, do tej pory miałam jedynie maski ich :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Słyszałam tylko o produktach do włosów z tej firmy a tu zaskoczenie.Ciekawe to mleczko,używałam podobnego,jednak musiałabym się przekonać i porównać je;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kallos ma balsamy o ja nie wiedziałam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Z Kallosa mam tylko maski do włosów i bardzo je lubię :) Z tego co się orientuję maski mają właśnie najlepsze wporównaniu do szamponów i innych produkowanych rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  17. A Kallos przypadkiem nie jest węgierski?

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie miałam jeszcze żadnego produktu tej marki :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Z Kallosa mam tylko popularne maski :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Niby fajne, ale mnie nie kusi.

    OdpowiedzUsuń
  21. Skład przeciętny, ale jeśli chodzi o kallos to interesują mnie tylko ich produkty do włosów ;p

    OdpowiedzUsuń
  22. Kurcze nie wiedziałam że kallos ma mleczka do ciała :o myślałam że tylko we włosach się specjalizuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Z Kallosa znam tylko maski do włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Produkty Kallos jakoś nigdy mnie nie kusiły i nie kuszą.

    OdpowiedzUsuń
  25. o kurcze, a myślałam, że kallos ma tylko produkty do włosów:D

    OdpowiedzUsuń
  26. Myślałam, że Kallos to tylko kosmetyki do włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie znam tego balsamu. Ich maski do włosów mnie oczarowały :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Kallos kojarzy mi się tylko z maskami do włosów, a dzięki Tobie miałam okazję poznać produkt do ciała :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Jeeeny, wszystkie parabeny jakie mogą być ; p Ich maski lubię, ale ten skład chyba mnie nie przekonuje.

    Zapraszam do siebie, właśnie co nieco o masce tej firmy ;)
    zdrowotnieiradosnie.blogspot.com/2015/05/recenzja-czekoladowa-maska-do-wosow.html

    OdpowiedzUsuń
  30. Mega wydajny,nie wiedziałam,że maja też produkty do ciała.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja równiez jestem w szoku, że Kallos robi coś poza kosmetykami do włosów. Chciałabym wypróbować taki balsam :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Wypróbuję inne ich produkty bo maski bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Wypróbuję inne ich produkty bo maski bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie wiedziałam, że kallos ma mleczka do ciała, wow! :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Produkt bardzo ciekawy natomiast ja nie lubię balsamów z tak dużą pojemnością ponieważ szybko mi się wtedy nudza i szukam już czegoś innego.

    OdpowiedzUsuń
  36. ja teraz mam masło z The Bpdy Shop :) pięknie pachnie!

    OdpowiedzUsuń
  37. Lubię takie opakowania w balsamach i to mnie do nich przyciąga ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Znałam tę firmę tylko z kosmetyków do włosów. ;]

    OdpowiedzUsuń
  39. Ja jedynie znam ich produkty do włosów- tanie i dobre ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. pojemność faktycznie ogromna, boję się że zdążyłabym się nim znudzić przed upływem daty ważności ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Bardzo fajny prezent może sprawię taki mojej mamie:) Super recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  42. No proszę, nie widziałam, że Kallos ma produkty do ciała :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Fajny :) Wizualnie bardzo pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Ta marka kojarzy mi się głównie z produktami do włosów :) dla mnie to nawilżenie mogłoby być za słabe ale może kiedyś z czystej ciekawości się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  45. Z Kallosa używałam tylko masek do włosów, z których jestem bardzo zadowolona :)

    http://fashionismywold.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zamieszczony komentarz. Jeśli masz blog, na pewno do Ciebie zajrzę.