Dotyk luksusu, Biotherm i Sisley +konkurs
Nigdy nie robiłam recenzji próbek. Gdy trafiałam na takie
posty trochę mnie to dziwiło,
szczególnie gdy dotyczyły produktów ogólnodostępnych i tanich, na których pełne
wersje każdy może sobie pozwolić. Zawsze sądziłam, że po zużyciu kilku ml
szamponu czy balsamu można jedynie podzielić się pierwszym wrażeniem. Nie
sądziłam, że powstanie ten post ale od
wszystkich zasad zdarzają się wyjątki. Ja jak wiele z Was wypowiedziałam wojnę
swoim próbką i mini produktom, które zalegały w szufladzie. Dzięki temu zrobiłam
porządki i ogarnęłam nieco chaos , który wokół mnie panował oraz poznałam
kosmetyki , o których nie mogę nie wspomnieć, więc zapraszam Was na post.
Produkty Biotherm zawsze kojarzyły mi się z wyższą półką, do
której (w przenośni) jeszcze nie dosięgałam. Gdy na potrzeby tego wpisu rozejrzałam się po
asortymencie oraz cenach kosmetyków okazało się, że wcale nie są aż tak
ekskluzywne i nawet ja, nie zarabiając kokosów mogę sobie na nie pozwolić. Linia Aquasource Biotherm to kosmetyki
nawilżające do cery suchej oraz mieszanej i normalnej. Tak się składa, że miałam okazję używać
każdego z kremów po 5 ml i oba zrobiły na mnie oszałamiające wrażenie.
Różnią się kolorami nie tylko tubek ale i właściwych kremów
oraz zapachami. Krem do cery normalnej i mieszanej ma bardzo świeży, wręcz
chłodzący zapach. Baaardzo przyjemny, tak samo ładny jest ten w kremie do cery suchej- różowy, jednak bardziej przypomina mi kwiaty. Konsystencje obu są
podobne. To lekkie, nietłuste kremo- żele.
Używając ich codziennie przez kilkanaście dni z każdym kolejnym
obserwowałam zmiany jakie zachodziły w moim wyglądzie. Jak wiecie bardzo dbam o
swoją pielęgnację. Używam produktów bez parafiny i składników, które mogłyby mi
zaszkodzić. Mimo, że moja skóra nie była zaniedbana a wypielęgnowana to i tak
stosując produkty z linii Aquasource Biotherm zauważyłam znaczną poprawę, nie
tylko w zakresie nawilżenia, ale przede wszystkim w aspekcie wizualnym. Moja
twarz zaczęła lepiej wyglądać. Na bardziej zrelaksowaną i promienną. Jestem
pewna, że zawdzięczam to właśnie tym kremom. Gdybym miała kupić jeden to
zdecydowałabym się na wersję różową. Tylko dlatego, że opis kremu bardziej
pasuje do moich wymagań. Na razie zmagam się z zapasami kosmetycznymi. Ale sukcesywnie je
denkuję i może na święta sprawię sobie coś z Biotherm.
Sisley Sisley Hydra Global - już po zużyciu pierwszej saszetki o pojemności 4 ml. cera zaczęła być wszędzie jednakowa. zniknęły drobne niedoskonałości i przebarwienia. Z miejscowo zaczerwienionej stała się blada ale beżowa. Taka jak szyja. Kolor przestał się odcinać. To mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło bo nie jest to krem wybielający a intensywnie nawilżający i przeciwzmarsczkowy. Łącznie zużyłam 24 ml kosmetyków Sisley, także z serii All Day All Year . Jestem nimi oczarowana jednak obecnie nie są na moją kieszeń. Tym bardziej cieszę się, że te saszetki wpadły w moje ręce. W tym przypadku nie tylko cena wskazuje, że kosmetyk jest luksusowy ale także samo jego działanie. Zapach Hydra Global Intense Anti-age jest lekko ziołowy, przyjemny. Podczas nakładania na twarz niewyczuwalny . Konsystencja kremowa ale bardzo lekka, trochę jak lotion.
Jakie są Wasze doświadczenia z droższymi markami? Widzicie
różnicę między kosmetykiem drogeryjnym a ekskluzywnym z perfumerii? Muszę
przyznać , że ja ją widzę i czuję.
UWAGA: Zapraszam Was na konkurs na blogu mojej ulubionej perfumerii internetowej. Aby wziąć w nim udział wystarczy podzielić się swoim patentem na przedłużenie trwałości perfum. Do wygrania jest niszowa woda toaletowa unisex Odori Zafferano o pojemności 100 ml i zawrotnej wartości przekraczającej 418 zł! ZAPRASZAM.
UWAGA: Zapraszam Was na konkurs na blogu mojej ulubionej perfumerii internetowej. Aby wziąć w nim udział wystarczy podzielić się swoim patentem na przedłużenie trwałości perfum. Do wygrania jest niszowa woda toaletowa unisex Odori Zafferano o pojemności 100 ml i zawrotnej wartości przekraczającej 418 zł! ZAPRASZAM.
57 komentarze
niestety pracuję w miejscu gdzie sprzedaje się kosmetyki tej marki i o zgrozo składy są na prawdę słabe :(
OdpowiedzUsuńCzym więc wytłumaczyć tak fantastyczne działanie i wysoką cenę?
UsuńSkłady składami, ale czasem produkt działa super mimo tego. A nieraz produkt ze świetnym składem wcale rewelacją nie jest. Nie ma reguły;)
UsuńJa z Biotherm nie miałam jeszcze chyba nic z pielęgnacji, ale lubię ich mgiełki. Choć Tobie by nie pasowały bo z tego co pamietam lubisz bardziej intensywne zapachy:)
Dobrze pamiętasz, kwiatowe, dość intensywne i super gdy w nutach jest wanilia. :)
UsuńNie miałam tych kosmetyków, ale wiem po sobie,że każdemu służy coś innego i w tym momencie składy nie grają większej roli.
Usuńps ja wanilii ścierpieć nie mogę w kosmetykach. oczywiście są wyjątki, ale przeważnie jestem na nie.
a ja ją uwielbiam :)
UsuńJa nie znam tej marki.
OdpowiedzUsuńWrzesień to chyba taki porządkowy miesiąc. Też postanowiłam zrobić zmiany w życiu i na blogu ;) Świetny pomysł z tym użyciem zalegających próbek. Sama chyba powielę Twoją ideę w najbliższym czasie w swojej łazience ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
mam taki specjalny pojemniczek na próbki, gdy przestają się mieścić to znak, że trzeba coś z nimi zrobić.
UsuńPowodzenia.
Ostatnio zrobiłam dokładnie co Ty:) i przygotowuję post o "mniejszych produktach".
UsuńLubię dodawać krótkie informacje o próbkach w denku :) Nie wszystkie są w stanie pokazać nam swoje działanie, ale przynajmniej wiemy, który krem się wolno wchłania, albo który kosmetyk po prostu śmierdzi ;)
OdpowiedzUsuńdokładnie, próbki dają nam pewien obraz kosmetyku.
UsuńJa również odczuwam różnice między kosmetykami z drogerii a tymi droższymi. Czasami jednak te droższe w niczym się nie różnią od tych tańszych a zdarzy się nawet, że są gorsze.
OdpowiedzUsuńmasz rację, różnie to bywa.
Usuńja ostatnio wole te tansze produkty polskie do pielegnacji, kolorowka wiadomo raczej staawiam na wyzsza polke ale wyzsza polka z pielegnacji jakos do mnie nie przemawia :(
OdpowiedzUsuńpoza fridge ktore kocham:)
Usuńa ja mam odwrotnie. fridge też darzę sympatią.
UsuńJa produktów marki Biotherm nie znam, ale mam krem Rodiala, który kosztuje 400 zł. Na początek myślałam, że nie robił nic specjalnego, ale szybko przekonałam się jak bardzo byłam w błędzie. Niedługo napiszę o nim na blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
napisz koniecznie. czasami efekty widać od razu a w innym przypadku należy na nie poczekać.
UsuńNiestety nie miałam niczego z tej firmy
OdpowiedzUsuńJa znam dwa patenty na przedłużenie trwałości perfum. Pierwszy z nich nie jest jakiś odkrywczy i pewnie każdy go zna. Po prostu spryskuje nimi nie tylko skórę, ale również ubranie :)
Inny sposób odkryłam już jakiś czas temu całkowicie przypadkiem, ale sprawdziłam i okazał się być skuteczny. Na miejsca, jakie na ogół spryskuję perfumami, wcześniej smaruję wazeliną :) Na ogół jest to szyja. Faktycznie trwłość perfum jest dłuższa :)
w miejscu "Zapraszam Was na konkurs" jest link. Tam opisz swoje patenty na przedłużenie trwałości perfum. POWODZENIA!
UsuńRóżnica między droższym jest naprawdę widoczna .
OdpowiedzUsuńczasami tak, w tym przypadku tak jest
UsuńNie używałam kosmetyków z tej firmy, ale wiele na ich temat czytałam :)
OdpowiedzUsuńChciała bym dorwać w swoje łapki taką saszetkę , bardzo mnie zaciekawiło działanie tego kremu z tym,że ja kremy do twarzy a już zwłaszcza jeśli trochę kosztują wolę sprawdzić w wersji próbki :)
OdpowiedzUsuńooo tak, zgadzam się, mnie 4 ml próbki starczyły na prawie tydzień , a krem stosowałam dwa razy dziennie. po zużyciu 24 ml mogę stwierdzić , że kremy są super!
UsuńCzasem dobrze jest faktycznie sięgnąć po próbki
OdpowiedzUsuńhgmm w sumie to rożnie bywa raz te droższe sa mega fajne a raz nie za specjalne ;)
OdpowiedzUsuńzgadzam się.
UsuńSisley bym chciała <3 Ciekawe jak wyglądałaby moja cera po tych produktach.
OdpowiedzUsuńcudownie:)
UsuńBiotherm na razie jest mi nieznany.
OdpowiedzUsuńProduktów marki Biotherm nie używałam. Czasem widać różnicę między drogimi a tanimi markami, jednak nie jest to regułą.
OdpowiedzUsuńRównież moja skóra odczuwa różnice jeśli chodzi o pielęgnację np. apteczną a drogeryjną, na korzyść oczywiście tej pierwszej. Pozdrawiam Cię serdecznie :) :*
OdpowiedzUsuńteż to widzę. buziaki :)
UsuńPróbki faktycznie są przydatne i pomagają dobrać odpowiedni produkt bo nie zawsze chcemy wydawać kupę pieniędzy na coś co może okazać się dla Nas nieodpowiednie..
OdpowiedzUsuńJa jestem nie recenzuję próbek, choć czasem faktycznie są większe i wydajne, że można poużywać kilka dni lub zdecydować się na produkt pełnowymiarowy.
jestem zakochana w produktach szczególnie Sisley więc musiałam podzielić się tą informacją na blogu.
Usuńfirma jest mi zupełnie obca
OdpowiedzUsuńJa też zbieram próbki i kiedy mam chwilę to robię selekcję i wyznaczam sobie czas na wykorzystanie próbek. Potem zapisuję które najbardziej mi odpowiadają i to jest ten moment, żeby coś zmienić, wymienić.
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki o której piszesz. Może kiedyś natrafię na nią :)
super, jesteś bardzo zorganizowana :)
UsuńNie znam tej firmy, ale może w przyszłości będę miała okazję wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńpowodzenia dla tych biorących udział w konkursie :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj swoich sił. Warto.
Usuńnie znam firmy :)ale bym próbeczką nie pogardziła;)
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciwko próbkom, zwłaszcza jeśli chodzi o produkty z wyższej półki, a oferowane próbki nie są wcale tak malutkie i można je trochę poznać lepiej.
OdpowiedzUsuńzgaszam się, szczególnie gdy łącznie wychodzi ok 30 ml.
UsuńJa próbki zawsze opisuje i staram się zużywać na bieżąco. Co do różnicy między kosmetykami drogeryjnymi i ekskluzywnymi.to powiem, że czasem rzeczywiście produkt ekskluzywny jest lepszy ale często zdzra się, że jego cenę napędza reklama i znane nazwiska, które za nim stoją. A różnicy w działaniu nie ma żadnej. Równie dobrze można kupić przeciętny krem za 15 zł.
OdpowiedzUsuńzgadzam się, różnie z tym jest, teraz przy kosmetykach sisley widzę jednak olbrzymią różnicę w wyglądzie mojej skóry na plus
UsuńBardzo ciekawe produkty, nigdy nie słyszałem o tej firmie.
OdpowiedzUsuńMi też by się przydało ogarnięcie swoich próbek :D. Co do różnicy to moim zdanie różnie bywa, czasami faktycznie czuć tą różnicę, ale często też ceny kształtuje marka, która zwyczajnie kojarzy się z ekskluzywnymi rzeczami. To już powoduje automatyczny wzrost ceny. Moim zdaniem dużo częściej można znaleźć tak samo/lepiej działające tańsze produkty, co nie znaczy, że bardzo tanie ;)
OdpowiedzUsuńmasz sporo racji, mam kilku tanich ulubieńców.
UsuńNiestety nie mam takiego porównania...
OdpowiedzUsuńPrzed zakupem takich droższych produktów zdecydowanie warto sięgnąć po próbki. Zwłaszcza takie miniaturki, albo kilka saszetek, bo je można naprawdę użyć kilka razy i sporo ocenić, czy przypadną nam do gustu :) Wiadomo, że nie doczekamy się prawdziwych efektów, jak po długim stosowania produktu, ale te podstawowe, jak zapach, konsystencja, uczulanie, czy zapychanie są najważniejsze, bo jak one nie podpasują, to i tak się nie da kosmetyku używać i można sobie oszczędzić rozczarowanie z zakupu pełnowymiarowego produktu.
OdpowiedzUsuńzgadzam się z każdym Twoim słowem, jeśli jest możliwość to warto spróbować próbki przed zakupem ekskluzywnego kosmetyku
UsuńMiałam kiedyś krem z Biotherm, teraz czas na jakiś kosmetyk z Sisley :)
OdpowiedzUsuńpolecam :)
UsuńNigdy nie miałam nic z tych marek
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zamieszczony komentarz. Jeśli masz blog, na pewno do Ciebie zajrzę.