Balsam delikatnie brązujący Floslek
Nie wiem czy wiecie ale od kilku lat
ogóle się nie opalam. Moja skóra jest
biała jak kość słoniowa. W niektórych krajach może taki efekt jest pożądany
ale u nas niekoniecznie. Wiadomo, że ciemne wyszczupla. Delikatnie przybrązowione ciało wygląda lepiej i smuklej dlatego
właśnie z przyjemnością sięgam latem po samoopalacze. Teraz ich formuły są
nowoczesne, nie śmierdzą jak kiedyś, nie powodują zacieków, wyglądają jak
prawdziwa opalenizna słoneczna a przy tym są zupełnie bezpieczne. Pielęgnują
skórę a nie uszkadzają naskórek jak słońce, którego reakcją obronną jest
właśnie opalenizna. Dziś opowiem Wam o balsamie delikatnie brązujący Floslek –skóra muśnięta słońcem.
Balsam delikatnie brązujący Floslek pachnie słodko i czekoladowo, może
trochę kawowo, jak latte. Nie ma nic wspólnego z kosmetykami
samoopalającymi, które śmierdzą charakterystycznie spalenizną, po naniesieniu
na skórę a nawet później gdy wystąpi już pożądana, sztuczna opalenizna. Ten produkt ma bardzo przyjemny zapach,
który ucieszy wszystkich łasuchów. Był dla mnie od razu wielkim
zaskoczeniem. Opakowanie ma 200 ml. Jest to typowa, plastikowa tuba wygodna w
użyciu. Jak widać na zdjęciach kosmetyk jest lekko zabarwiony na beżowo. Podczas
aplikacji w ogóle tego nie widać. Stosuję go jak zwykły balsam. Ma
konsystencję, która łatwo i szybko się rozprowadza. Nie jest tłusty,
błyskawicznie się wchłania. Nie trzeba specjalnie
uważać aby nanosić go równomiernie. Nie
robi smug ani plam.
Bardzo zaskoczyła mnie obecność
parafiny i to już w drugim miejscu w składzie zaraz po wodzie. Wcześniej nie zwracałam
uwagi na INCI, bo nie znam się na specjalistycznych składnikach samoopalających.
Przy pisaniu tej recenzji wpadło mi to w oko. Cóż, jestem nastawiona negatywnie do parafiny a tu jej w ogóle nie
wyczułam. Nie zrobiła mi żadnej krzywdy. Będę musiała jeszcze raz
przemyśleć swój stosunek do niej. Po pierwszej aplikacji po kąpieli, na szybko położyłam
się spać. Rano zauważyłam różnicę. Moja
biała skóra nabrała innego odcienia, bardziej brązowego niż różowego. Efekt
jest delikatny i ciężko go nazwać opalenizną. Z każdą kolejną aplikacją nieco
się pogłębiał. To doskonały produkt dla osób takich jak ja tzn. zapracowanych,
które robią wszystko w biegu a do tego mają bardzo jasną skórę. Nie
spodziewałam się, że ten balsam okaże się tak fajny. Nie robi żadnych plam,
daje równomierny efekt. To bardzo przyjemny kosmetyk, którego jedynym minusem jest obecność parafiny tak wysoko w
składzie. Wyjątkowo przymykam na to oko
bo jestem naprawdę zadowolona. Nie zrobiłam zdjęć przed i po wybaczcie.
Efekt jest subtelny ale wystarczający.
Balsam delikatnie brązujący FlosLek Laboratorium sprawdza się u mnie doskonale. Przewyższył moje oczekiwania. Chciałam aby moja skóra została jedynie "muśnięta słońcem" i tak właśnie się stało. Opalenizna wygląda naturalnie, bez żadnych smug i zacieków. Nikt się nie domyśli, że jest sztuczna. Balsam jest dość tani jak na jego wysoką jakość i skuteczność, kosztuje ok. 18 zł. spotkacie go we wszystkich drogeriach sieciowych i internetowych np. Iperfumy szczególnie teraz gdy jest sezon na przybrązowioną skórę.
31 komentarze
heh my bladziuchny jakoś przy brązowić się musimy ;P
OdpowiedzUsuńten balsam daje bardzo delikatny, naturalny efekt.
UsuńJa właśnie w tym roku nie chcę się opalić bo w październiku biorę ślub i taka opalenizna nie będzie zbyt ładnie wyglądała, ale jeżdżę rowerem do pracy i już mam widoczne rękawy! :O Trzeba rozpocząć projekt peeling + SPF :P.
OdpowiedzUsuńA dzisiejsze balsamy brązujące rzeczywiście są bardzo fajne. A próbowałaś tych balsamów pod prysznic, które też brązują? Bardzo polecam Lirene :).
ja do pracy mam 17 km więc nie dałabym rady dojeżdżać rowerem. Nie używałam jeszcze brązujących balsamów pod prysznic. dzięki za polecanie muszę spróbować.
UsuńTeż się nie opalam ale dawno już nie używałam takich balsamów :)
OdpowiedzUsuńja całą zimę nie używałam ale teraz do nich wracam
UsuńMoże się na niego skuszę bo jak na razie nie mam kiedy skorzystać ze słoneczka i jak na mnie to trochę bladziutka jestem :P
OdpowiedzUsuńja też zabiegana, zapracowana
UsuńBardzo rzadko sięgam po tego typu produkty. Przy mojej, ciemniejszej z natury karnacji, zwyczajnie nie widzę potrzeby i jeśli już po jakiś sięgnę, to bardziej z ciekawości :P
OdpowiedzUsuńoj parafina go u mnie skreśla...
OdpowiedzUsuńMiałam co do niego takie same odczucia - pięknie "ozłacał" moją skórę.
OdpowiedzUsuńByła po prostu przybrązowiona, bardzo ładnie, bez zacieków
idealnie to określiłaś. Bardzo lubię ten balsam.
UsuńSuper, że daje naturalny efekt bez zacieków :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że nie robi plam :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie nim, bardzo lubię taki właśnie subtelny efekt ;)
OdpowiedzUsuńna lato może być super :D
OdpowiedzUsuńMiałam ten balsam, ale u mnie strasznie smużył ;/
OdpowiedzUsuńMoże zbyt wiele go nakładałaś albo kiedyś formuła była inna. Ja nie mam żadnych smug. niczego.
UsuńJa z brązujących mało korzystam, ale lubię Vita Liberata:)
OdpowiedzUsuńVita Liberata to mój nr 1
UsuńJa też się nie opalam mimo wszystko zawsze jestem dość ciemna nawet zimą :) po takie produkty raczej nie sięgam ale może wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś ten balsam, ale pamiętam, że efekt średnio mnie zadowalał :)
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam że Floslek ma balsamy brązujące, fajnie, że daje delikatny efekt :-)
OdpowiedzUsuńU mnie bez tego typu balsamu ani rusz. Każde lato nim rozpoczynam, a potem używam dla podtrzymania opalenizny. Wolę co prawda te mocniej brązujące, ale dla maxi bladziochów taki delikatny efekt jest bardziej korzystny.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji testować tego kosmetyku.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kosmetykami brązującymi, ale wiem, że mają grono wielbicieli:)
OdpowiedzUsuńKiedyś go miałam i pamiętam,że nawet ładnie pachniał.
OdpowiedzUsuńNie mam jakoś zaufania do brązujących kosmetyków, ale na moje nogi by się coś dobrego przydało.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio się przekonałam do takiego balsamu brązującego, ale innej firmy.
OdpowiedzUsuńNie używam już takich kosmetyków, nawet podoba mi się moja bladość. Kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez opalania czy produktów nawet lekko brązujących, ale już mi przeszło :)
OdpowiedzUsuńPoszukuję tego balsamu
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zamieszczony komentarz. Jeśli masz blog, na pewno do Ciebie zajrzę.