Wegańska pielęgnacja z Lily Lolo

By czerwca 15, 2017 ,

Linia Lily Lolo marki Costasy kojarzy się wielu z was kojarzy się z produktami do makijażu twarzy. Jeszcze w maju, mimo, że jestem wielką fanką tej marki i staram się śledzić trendy też mi się tak wydawało. Aż nagle odkryłam nowości, którymi są kremy do pielęgnacji twarzy- na dzień i na noc. Jak się domyślacie od razu zapragnęłam je poznać i dlatego dziś przychodzę do Was z ich recenzją. Zapraszam.


Linia pielęgnacyjna Lily Lolo na razie składa się z dwóch kremów, na dzień oraz na noc. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie poszerzana o kolejne produkty jak krem pod oczy, a także kosmetyki oczyszczające i złuszczające. Oba produkty można kupić w wersji mini- testowej w saszetce, oraz pełnowymiarowej, którą ja dysponuję. Kremy mają bardzo prostą i charakterystyczną dla marki Lily Lolo szatę graficzną i stylistykę. Przeważa tu biel i czerń. Aby wprowadzić coś co będzie wyróżniało kosmetyki dodano dodatkowy kolor- błękit. Mnie kojarzy się od zawsze z wodą a tym samym właściwościami nawilżającymi. Oba opakowania są przezroczyste. Krem na dzień mieści się w tubie z pompką. Jest to bardzo wygodne a także higieniczne  rozwiązanie, które szczerze lubię. Butelka ma ładny choć minimalistyczny design, jest elegancka. Zużycie kosmetyku jest widoczne na bieżąco. Podobnie jest z kremem na noc. Dla odmiany i po to aby kosmetyki się nie myliły został umieszczony w słoiczku. Początkowo denko było zabezpieczone specjalną nakładką. Wyrzuciłam ją i zapomniałam uwiecznić na zdjęciach ale na pewno wiecie o co chodzi. Pojemność obu to 50 ml.
Oba kremy nie mają żadnego nachalnego zapachu, nic co by je jakoś wyróżniało. Nie są perfumowane. Pachną po prostu kremowo i naturalnie. Jest to mix składników roślinnych, na który składa się ten ledwo wyczuwalny aromat. Nie będę się tu rozpisywać bo właściwie nie ma nad czym.
Naturalny krem nawilżający na dzień ma konsystencję lekkiego serum. Jest kremowy ale leki, bardzo lekki. Doskonale się rozprowadza. Przypomina nieco gęste mleczko. Nie jest wodnisty ani mokry. Używam go jako bazy pod makijaż mineralny. Fantastycznie się  do tego nadaje. Bardzo dobrze przyjmuje podkład i inne produkty. Bardzo szybko się wchłania. Nic się nie roluje ani nie waży. Nie daję mu kilka minut a właściwie od razu po aplikacji przystępuje do wykonywania makijażu. Bardzo dobrze wygładza i nawilża skórę. Mimo, że moja jest sucha i wrażliwa to mam widoczne pory. Teraz odnoszę wrażenie, że pielęgnacji Lily Lolo trochę je zmniejszyła. Krem wchłania się dobrze i przynosi skórze nawilżenie, ulgę jednak jego część zostaje na wierzchu tworząc zabezpieczający filtr. Czuję to najlepiej gdy nie nakładam makijażu. Są takie dni gdy używam tego kremu i bez grama kosmetyków kolorowych jadę do pracy lub zostaję w domu. Gdy dotykam skóry czuję, że jest mięsista i zabezpieczona ochronnym ale nietłustym filmem. Używam 1-2 pompek. Krem jest niesamowicie wydajny. Zazwyczaj rozpędzam się i nakładam go także na okolicę oczu. Nie powoduje ich łzawienia czy podrażnienia. Podobnie jest z kremem na noc. Czy moja skóra się błyszczy? Nie mam tendencji do przetłuszczania a raczej do przesuszeń. Po aplikacji kremu i w ciągu dnia gdy się nie maluję moja skóra ma lekki, naturalny i zupełnie akceptowany przeze mnie błysk. Gdy pudruję twarz małą ilością kosmetyku, od razu znika. Lekki połysk nigdy mi nie przeszkadzał. Według mnie świadczy o zdrowej skórze i jej naturalnym zachowaniu.

Bardzo lubię produkty jak najbardziej naturalne. Lily Lolo takie właśnie oferuje. Składniki zawarte w kosmetykach są pochodzenia ekologicznego. Według producenta krem nadaje się skóry normalnej. Ja polecam go także do wrażliwej, alergicznej i suchej. Moja taka właśnie jest a kosmetyk sprawdza się doskonale. Ma działanie nawilżające i  ujędrniające. Zawiera antyoksydanty oraz komórki macierzyste alg morskich, które wspierają odnowę cery, przeciwdziałają starzeniu się. Ja tą promienność i rewitalizację a także zmniejszenie porów rzeczywiście zauważyłam. 
Krem na noc ma konsystencję zbliżoną do wersji na dzień. Nie wiele się od siebie szczerze mówiąc różnią. Nie jest gęsty i masełkowy jak czasami się zdarza przy produktach naturalnych do pielęgnacji wieczornej. Łatwo się rozprowadza i jest wydajny. Nie bieli skóry. Zostawia na niej błyszczący film, który widać znacznie bardziej niż w przypadku wersji na dzień. To mi  ogóle nigdy nie przeszkadza. Także pachnie przyjemnie i naturalnie choć bardzo subtelnie. Za zapach odpowiadają olejki z lawendy i kwiatu geranium.
Krem na dzień to głównie kosmetyk nawilżający, lekki i nadający się pod makijaż. Mnie jak już wspomniałam przypomina serum lub mleczko. Wersja na noc zawsze jest bogatsza i tak też jest w tym przypadku. Krem nocny ma za zadanie przede wszystkim odżywić i zregenerować skórę gdy śpimy. Pobudzić wszystkie procesy naprawcze abyśmy mogły obudzić się rano z promienną i wypoczętą skórą.  Jego działanie jest intensywne. Nawilża dzięki czemu nie pojawiają się u mnie żadne suche skórki czy uczucie ściągnięcia. Już w ogóle, nawet po myciu czy oczyszczaniu. Efekt nawilżania jest głęboki i długotrwały. Krem na dzień to głównie kosmetyk nawilżający, lekki i nadający się pod makijaż. Mnie jak już wspomniałam przypomina serum lub mleczko. Wersja na noc zawsze jest bogatsza i tak też jest w tym przypadku. Krem nocny ma za zadanie przede wszystkim odżywić i zregenerować skórę gdy śpimy. Pobudzić wszystkie procesy naprawcze abyśmy mogły obudzić się rano z promienną i wypoczętą skórą.  Jego działanie jest intensywne. Nawilża dzięki czemu nie pojawiają się u mnie żadne suche skórki czy uczucie ściągnięcia. Już w ogóle, nawet po myciu czy oczyszczaniu. Efekt nawilżania jest głęboki i długotrwały. 
Kosmetyki Lily Lolo są w pełni naturalne. Nie zostały otrzymane za sprawą reakcji chemicznej jak i nie są mieszaniną sztucznych składników. Nie zawierają: nanocząsteczek, tlenochlorku bizmutu, sztucznych substancji zapachowych, syntetycznych barwników, substancji ropopochodnych, oraz parabenów (konserwantów). Zostały wyróżnione masą prestiżowych nagród, oraz mogą pochwalić się certyfikatami m.in. BUAV i PETA, na rzecz zwierząt i ich humanitarnego traktowania. Kosmetyki Costasy są wegańskie. 
Kremy Lily Lolo na pewno wylądują w nie jednej kosmetyczce, zdobędę nie jedno serce i poprawią stan nie jednej cery. Niedługo będzie o nich głośno nie tylko w blogosferze. Są to naturalne produkty po które można śmiało sięgać, bez żadnych obaw. Nadają się do skóry od normalnej po wrażliwą, alergiczną i suchą szczególnie u osób 25+. Polecam. Ja jestem bardzo zadowolona. 

ZOBACZ TAKŻE

65 komentarze

  1. Chyba nawet nie wiedziałam,ze Lili Lolo ma kremy :P Ciekawi mnie zapach tego kremu na noc :) Połączenie lawendy z geranium musi byc ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo cenię tą markę. Nie miałam co prawda pielęgnacji, więc tym bardziej czuję się zaciekawiona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam tą markę dlatego postanowiłam poznać też jej pielęgnację i nie zawiodłam się :)

      Usuń
  3. Wow, nie miałam pojęcia, że wypuścili produkty do pielęgnacji :) Co prawda produkty nie do mojej cery, ale chętnie przejrzę czy mają coś ciekawego co mogłoby się u mnie sprawdzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może oferta będzie poszerzana, każda cera musi być nawadniana

      Usuń
  4. Nie wiedziałam, że wydali pielęgnacje, przyjrzę się z chęcią.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z LL jeszcze nigdy nic nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam pojęcia o ich istnieniu :P. Krem na dzień chciałabym poznać, choć dopiero za jakiś czas, gdy wykończę obecny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubie kosmetyki, które dobrze nawilżają. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze że LL poszerzyła swoją ofertę o produkty pielęgancyjne

    OdpowiedzUsuń
  9. moje ulubione LL
    Ja aktalnie jestem zakochana w palecie cieni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie też bym się w niej zakochała ale ja właściwie nie maluję powiek więc jej nie potrzebuję.

      Usuń
  10. Zupełnie nie znam tej marki,a widzę,ze warto zainteresować sie tymi kremami.Lubię gdy kosmetyk dobrze nawilża skórę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszcze nie miałam kosmetyków tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. byłam świecie przekonana że oni mają tylko kolorówkę i pędzle do makijażu nie miałam pojęcia że w swojej ofercie mają coś z pielęgnacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. od niedawna mają też kosmetyki pielęgnacyjne :) dla mnie to też było zaskoczenie.

      Usuń
  13. Właśnie wczoraj widziałam na instagram że pojawiła się nowa pielęgnacja Lily Lolo. Super wyglądają te kremy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i super działają, mają dobry skład, byłabyś zadowolona.

      Usuń
  14. fajnie, że marka się rozwija i wprowadza pielęgnację :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja jeszcze nie miałam styczności z tą marką, znam ją tylko z blogów i innych stron.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiedziałam, że Lily Lolo ma też produkty pielęgnacyjne:)

    OdpowiedzUsuń
  17. nigdy nic z tej marki nie miałam. drogie ich mazidła;(

    OdpowiedzUsuń
  18. Markę kojarzę, ale jeszcze nie miałam nic z ich kosmetyków. Recenzja jednak brzmi kusząco.

    OdpowiedzUsuń
  19. Lily lolo coraz bardziej mnie zaskakuje ! Kolorówkę znam i uwielbiam ♥ Ale pielęgnacji jeszcze nie zgłębiłąm !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno pokochasz ją tak samo bardzo jak kolorówkę :)

      Usuń
  20. znów marka dla mnie nie znana , jestem zacofana ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj chyba trochę tak, Lily Lolo to bardzo popularna marka szczególnie za sprawą swoich mineralnych kosmetyków kolorowych

      Usuń
  21. Bardzo fajnie, że jesteś zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  22. do tej pory lily lolo kojarzyłam tylko z kosmetykami do makijażu, fajnie że marka się rozwija:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Great product! Thanks for sharing! ������

    OdpowiedzUsuń
  24. Jestem do tyłu, bo nie widziałam ich pielęgnacji :)

    OdpowiedzUsuń
  25. wow, też jestem, tzn. byłam przekonana, że oni maja tlyko kolorówkę, a osobiście uwielbiam ich pomadki, sa najlepsze ;) a fajnie, że mają tez pielęgnacje, musze obczaić co tam jeszcze można zdobyć u nich ;)

    wspólczuje akcji z kureirem.. moja przynajmniej zawsze lądowała w odległości kilometra ode mnie... masakra z nimi jest... jeszcze jkaby Twoja siostra była wtedy w pracy i by się na nią napatoczył, skojarzył by nazwisko, zapytał czy tak może być i byście się obie zgodziły to spoko, ale tak o z dupy to cholera jasna... dramat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * mam dewie ich pomadki, są super napigmentowane a po za tym nawilżają.
      * ten kurier na szczęście już nie pracuje. Byłam wściekła, a on beznadziejny

      Usuń
  26. skuszę się na ten duet na jesień ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. a to zaskoczenie, nie wiedziałam, że rozszerzyli ofertę o kremy

    OdpowiedzUsuń
  28. Kuszę mnie te kosmetyki ta firma oj kuszą :]

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo podobają mi się te Twoje kwieciste zdjęcia. :-) A kosmetyki kuszą, bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  30. Chcę, chcę, chcę! Wyglądają na świetne i na dodatek naturalne :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Moja cera pewnie by się z nimi bardzo polubiła :D.

    OdpowiedzUsuń
  32. Myślę, że sprawdziłyby się u mnie. ; )

    OdpowiedzUsuń
  33. Bardzo fajne nowości ;) Z chęcią bym po nie sięgnęła.

    OdpowiedzUsuń
  34. Z LL lubię kosmetyki do makijażu. Bardzo zaciekawiła mnie ta linia pielęgnacyjna.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  35. Oooo, nie miałam pojęcia, że wprowadzili do oferty kremy :) Chcę je! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zamieszczony komentarz. Jeśli masz blog, na pewno do Ciebie zajrzę.