Bez marnowania. Kuchnia zero waste
Każdy kto mnie zna i bywa w moim dom dobrze wie, że uwielbiam poradniki i książki kucharskie. Jeśli trafiam na takie 2 w 1 to koniecznie muszę mieć. Kuchnia, jadalnia i salon to w moim mieszkaniu jedno pomieszczenie, podzielone na odrębne strefy. Są one jednak spójne dlatego na szafce rtv dominują książki o tematyce jedzeniowej. W to miejsce trafiła także propozycja Wydawnictwa RM- „Bez marnowania. Kuchnia zero waste” Pani Anny Leny Lesz. Autorka prowadzi blog zjem-cie.pl, w którym znajdziecie mnóstwo ciekawych przepisów na sezonowe dania.
Myślę, że tradycją każdego
polskiego domu jest szacunek do jedzenia i staranie się minimalizować odpadki
spożywcze. Jest to podyktowane względami finansowymi ale przede wszystkim świadomością,
że gdzieś, na drugim końcu świata ktoś inny byłby zachwycony mając przejrzałego
banana, obsuszony chleb czy zwiędłą sałatę. Pamiętamy także historię naszych
babć, dziadków i innych krewnych, którzy być może nie głodowali jednak niemieli
zupełnie inny stosunek do jedzenia i jego dostępność.
Zero waste to ruch, z którym na pewno każdy z nas nie raz się spotkał. Dotyczy wszystkich dziedzin życia i może mieć różne formy. Dziś najbardziej interesuje mnie aspekt domowy, codzienny, praktyczny jak świadome robienie zakupów, nie wrzucanie nadmiaru produktów do koszyka. Wykorzystywanie tego co już jest w lodówce do tworzenia nowych dań.
Książka Pani Anny jest mi bardzo
bliska. Pokazuje dlaczego marnujemy jedzenie, co zrobić aby wykorzystać resztki.
Moim problemem było gotowanie zbyt dużych porcji. Znalazłam na to rozwiązanie. Większość
dań nadaje się do pójścia w słoiki i zjedzeniu ich za kilka dni. Pasteryzowane
i przechowywane tak w lodówce zupy, sosy, gulasze po otwarciu są jak świeże
inne dania można mrozić lub dzielić się z najbliższymi. Planowanie posiłków i
planowanie zakupów to jednak klucz do sukcesu, którym staram się kierować.
Pani Ania zwraca uwagę na całą
masę ciekawych aspektów robienia zakupów, przechowywania i gotowania. Czy wiedzieliście, że termin przydatności
do spożycia określa minimalną datę trwałości/ świeżości? Gdy przekroczymy
ten dzień i zjemy produkt po terminie to zazwyczaj nic nam się nie stanie. Ja
tak notorycznie robię z jogurtami.
W książce znajdziemy typowe porady w stylu zero wase czyli- zrób to sama- jak modne teraz i praktyczne siatki z firanki na warzywa. Nigdy nie wiem jak długo mogę mrozić jakiś produkt. W „Bez marnowania. Kuchnia zero waste” Pani Anny Leny Lesz znajdziemy tabelę z niezbędnymi informacjami. Mnie ta książka przydaje się każdego dnia. Znalazłam w niej nawet informacje, o których bym nie pomyślała, że są mi potrzebne a takie się okazały. Znaczna część to przepisy opatrzone cudownymi zdjęciami. Na widok tych potraw z resztek aż cieknie ślinka. Przepisy podzielone są na rozdziały jak: mięsa i warzywa z rosołu, nabiał z kończącym się terminem, wege i wiele innych, które mają zastosowanie w każdej kuchni. Polecam dla siebie lub na prezent. Książka jest fantastyczna!
27 komentarze
Nie dla mnie taka bawianina :P
OdpowiedzUsuńTaka książka obowiązkowo musi pojawić się w moim domu. Chętnie ją zamówię.
OdpowiedzUsuńSwietnie wydana ksiazka, przydalaby mi sie, staram sie jak najmniej marnowac jedzenia ale nadal czasem nie jestem w tym doskonala ;)
OdpowiedzUsuńOd dawna u mnie nic się w kuchni nie marnuje :)
OdpowiedzUsuńsuper, mam wpojone od dzieciństwa nie marnowanie jedzenia i wszystkiego innego
OdpowiedzUsuńJa to wiem, Ty to wiesz, że nie należy marnować i takie książki do nas trafiają. Jednak jeszcze jest pokolenie, które za nic ma takie porady i uznaje to za wymysły. Bo "starego chleba nie będzie jadł". Bardzo mi przykro kiedy słyszę takie słowa. Ale dobrze, że są już takie książki. Myślę że nasze pokolenie może jeszcze wiele zmienić i naprawić te zepsute umysły.
OdpowiedzUsuńna szczęście resztki jedzenia oddajemy sąsiadom co mają kurki i pieski :-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie książki:D sama staram się nie marnować jedzenia i tworzyć coś z resztek
OdpowiedzUsuńMuszę kupić tą książkę koniecznie! Dziękuję za polecenie!
OdpowiedzUsuńChyba bym się w tym nie odnalazł ;p
OdpowiedzUsuńLubię takie książki i fajne, że ktoś pomaga w takim niemarnowaniu jedzenia :) Taka książka powinna być w każdym domu :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna pozycja, z wielką chęcią bym przeczytała i dodam sobie do koszyka :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka. My z mężem staramy się robić tak by nic nie marnować
OdpowiedzUsuńŚwietna pozycja.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka, którą z pewnością warto się zainteresować :) Ja też, już od jakiegoś czasu, staram się minimalizować odpadki, a to, czego nie da się wykorzystać, ląduje na kompoście na działce ;)
OdpowiedzUsuńDobra pozycja, marnowanie jedzenia jest straszne❤
OdpowiedzUsuńWychowałam się w czasach, kiedy nie wyrzucało się jedzenia, kiedy było go za mało. Mięso jadło się tylko w niedzielę i święta, słodycze 2 razy do roku. Wszystko się wykorzystywało. Należę do tych ludzi, którzy nie marnują jedzenia. Nie dlatego, że nadal nie nie stać, ale dlatego, że zawsze myślę o głodujących na świecie. Kupuję tak by niczego nie marnować. Np gotując zupę, przed dodaniem śmietany, wlewam zupę do słoików i pasteryzuję. Ma zagotowaniu ma taki sam smak jak świeża. Niektóre potrawy zamrażam, np. przygotowany do upieczenia pasztet, czy kotlety mielone, które po rozmrożeniu i odlaniu wody, smażę i są pyszne, pulchne i świeżutkie. Czerstwe bułki ucieram na bułkę tartą, a czerstwy chleb smażę w jajku z mlekiem i są na kolację tosty francuskie. Ostatnio robię biały ser, jest o niebo lepszy niż ze sklepu. Książki kucharskie również zbieram, mam ich kilkanaście. Zawsze warto wesprzeć się gotowymi przepisami.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała umiec tak gotować, żeby nic nie marnować... ciągle się tego uczę.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej się staram ale nie zawsze mi wychodzi :) Ogólnie podchodzę z szacunkiem do natury jak i jedzenia :)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatna książka. Ja staram się nie marnować, ale różnie to bywa. Przydałaby mi się taka lektura.
OdpowiedzUsuńTej pozycji od RM u mnie brakuje w biblioteczce, muszę ją koniecznie nabyć bo interesuję się zero waste.
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie moja kuchnia, u mnie nic się nie zmarnuje Zawsze wykorzystuje resztki. O tej ksiażece wcześniej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńJa staram się nie marnować jedzenia, dlatego takie książki chętnie zapraszam do swojego domu. I tą z przyjemnością dołączę do kolekcji.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja mam problem z takimi ksiazkami, a to dlatego że w mojej kuchni częściej gotuję mój mąż. To chyna coś dla niego.
OdpowiedzUsuńO, to książka dla mnie :D Szczególnie ten rozdział z żółtkami, bo ciągle mi zostają ;) Ale zazwyczaj ich nie wyrzucam, tylko robię kurację na włosy ;)
OdpowiedzUsuńCiągle sie tego próbuję nauczyć. Muszę sięgnąć po te książkę!
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie. Nie ciepie gdy marnuje ie jedzenie i gdy zostaje jedzenie na talerzu, a można to jeszcze zjeść :/
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zamieszczony komentarz. Jeśli masz blog, na pewno do Ciebie zajrzę.