Jak przestać się martwić, dr Frank Tallis
Uczucie niepokoju i lęku jest mi dobrze znane. Należę do osób, które zawsze martwią się na zapas i mają w głowie już kilka scenariuszy gdyby wydarzyło się najgorsze. To bardzo obciąża psychikę. Pamiętam, że gdy pierwszy raz odwiedziłam swoją panią psycholog- terapeutkę zaparkowałam pod budynkiem w doskonałym miejscu. W sąsiedztwie gabinetu jest biblioteka akademicka, ZUS i Urząd Statystyczny, a także RDLP i wiele innych podobnych instytucji. Trafić na wolne miejsce graniczy z cudem. Mnie się to udało. Jedynym minusem był fakt, że to droga jednokierunkowa ze skośnymi miejscami parkingowymi wzdłuż ulicy a za mną zaparkował ogromny, długi bus. Martwiłam się, że będę miała problem z wyjazdem jeśli po zakończeniu naszej sesji on nadal będzie tam stał. Oczywiście miałam już kilka planów awaryjnych, o których wspomniałam pani psycholog.
1. Może okaże się, że szczęśliwie bus odjechał, a ja zyskam widoczność i też bez problemu opuszczę to miejsce.
2. poczekam w swoim aucie aż odjęcie choć trudno przewidzieć czy to nastąpi za godzinę, za trzy a może następnego dnia.
3. Poproszę jakiegoś przechodnia o pomoc.
1. Może okaże się, że szczęśliwie bus odjechał, a ja zyskam widoczność i też bez problemu opuszczę to miejsce.
2. poczekam w swoim aucie aż odjęcie choć trudno przewidzieć czy to nastąpi za godzinę, za trzy a może następnego dnia.
3. Poproszę jakiegoś przechodnia o pomoc.
Przeanalizowaliśmy je i stwierdziliśmy, że problemy nie ma bo ja mam od razu na wstępie gotowe rozwiązania. Jak się możecie domyślać po 45 minutach ten biały bus nadal tam stał. Nie miałam możliwości bezpiecznego cofnięcia ponieważ zasłaniał mi wszystko. Nie jestem cierpliwa za to jestem bardziej introwertyczna niż sama definicja tego słowa. Zaczepianie ludzi to nie moja bajka jednak przełamałam się i zagadałam do młodej pary studentów. Pokazali mi machając, że droga jest wolna i mogę bezpiecznie wyjechać. To był dla mnie ważny moment. Po pierwsze wyszłam ze swojej strefy komfortu po drugie zobaczyłam ile radości sprawiło im udzielenie mi tej małej przysługi. Nie chciałam być dla nikogo ciężarem. Teraz wiem, że proszenie o pomoc może budować pozytywne relacje. Ta druga strona czuje, że zrobiła coś dobrego i ma lepszy dzień a ja, że ktoś mi pomógł więc chętnie odwdzięczę się w podobny sposób komuś innemu gdy o to poprosi.A także nie bać się.
Do opowiedzenia Wam tej historii zainspirował mnie sam wstęp książki JAK PRZESTAĆ SIĘ MARTWIĆ dr Franka Tallisa, którą otrzymałam od Wydawnictwa INSIGNIA. Dziś Wam więcej o niej opowiem.
Od dłuższego czasu obserwuję swój umysł. Czytam bardzo dużo książek
dotyczących psychologii. Jednym z ciekawych tez umieszczonych w tej
jest zdanie: "zamartwianie się jest reakcją a nie problemem" . To daje
do myślenia i odwraca naszą uwagę od czystego niepokoju a kieruje w
stronę prawdziwego problemu. Właśnie, czy problem istnieje realnie czy
tylko w naszej głowie? Od kiedy trafiłam na książki Byron Katie
zadawanie sobie pytań stało się dla mnie czymś naturalnym.
Książka JAK PRZESTAĆ SIĘ MARTWIĆ dr Franka Tallisa ma format mniejszy od A5 i twardą okładkę. Kartki są grube z matowego papieru, łatwo się je przewraca podczas czytania. Książka jest bardzo ciekawa, składa się z przykładów wielu sytuacji a także rozwiązań.
Książka JAK PRZESTAĆ SIĘ MARTWIĆ dr Franka Tallisa ma format mniejszy od A5 i twardą okładkę. Kartki są grube z matowego papieru, łatwo się je przewraca podczas czytania. Książka jest bardzo ciekawa, składa się z przykładów wielu sytuacji a także rozwiązań.
Na wstępie opisałam Wam jedną z moich sytuacji życiowych. Zadałam sobie wtedy pytanie CO MOGĘ Z TYM ZROBIĆ? Wymyśliłam trzy rozwiązania, z których wybrałam jedno. Postąpiłam wręcz książkowo, tak jak opisuje to dr Franka Tallisa.
Nie łatwo jest mi zrecenzować ta książkę. Jest ona tak inspirująca, że mogłabym tu podać jeszcze kilka historyjek z własnego życia, które teraz widzę wyraźniej i inaczej niż wcześniej. Zachęcam Was do jej przeczytania. Moje koleżanki już ustawiły się w kolejce i chcą ją pożyczyć. Polecam.
15 komentarze
Ja ciągle się martwię, nawet gdy nie ma ku temu powodów. Jakoś tak mam od dłuższego czasu i nie umiem sobie z tym poradzić. Ta książka jest wręcz stworzona dla mnie.
OdpowiedzUsuńmam podobnie, też z natury się martwię i czuję niepokój , polecam książkę
UsuńCiekawa książka, akurat w "mojej" tematyce. Co do opisanej sytuacji to sama kiedyś problem wyjechać z parkingu kiedy inne auto mnie zablokowało z tyłu. Na szczęście bardzo miły Pan pomógł wyjechać, dosłownie, bo dałam mu kluczyki do auta. Jestem w szoku do dziś że tak postąpiłam. Jeszcze parę lat temu nigdy bym tego nie zrobiła. Pewnie bym siadła w aucie i płakała.
OdpowiedzUsuńwidzisz, zmieniamy się na lepsze, też jestem co raz bardziej odważna. kiedyś byśmy czekały teraz działamy. jeśli nie możemy sobie poradzić to prosimy o pomoc i to jest super
UsuńPrzydałaby mi się lektura takiej książki
OdpowiedzUsuńwidzę że bardzo chętnie sięgasz po poradniki, ja ich unikam, ale polecę go swojej siostrze
OdpowiedzUsuńuwielbiam poradniki, bardzo mnie motywują
UsuńTa propozycja jest dla mnie ja chyba mam w sobie włączone martwienie i nie potrafię Wyłączyć
OdpowiedzUsuńteż chciałabym mieć taki przycisk KONIEC ZAMARTWIANIA SIĘ ale mój system operacyjny nie jest w niego wyposażony :)
UsuńBardzo ciekawa jest ta pozycja. Myślę że sama sięgnę po nią w niedługim czasie.
OdpowiedzUsuńPolecam
UsuńZapisuje na swojej liście książek do przeczytania!
OdpowiedzUsuńBędę mieć ją koniecznie na uwadze :) ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńOj, z chęcią bym kiedyś tę książkę przeczytała ;) Jak już będę na nią gotowa ;) Na razie nie jest to dla mnie odpowiednia lektura ;)
OdpowiedzUsuńNadmierne zamartwianie się z pewnością wpływa na ludzką psychikę, więc poznanie technik związanych z tym, jak się nie martwić, to bardzo dobry krok. Jeśli jednak nie wszystko się uda, to koniecznie sprawdźcie ofertę https://psychoterapia-gawlas.pl/ , aby skorzystać z psychoterapii.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zamieszczony komentarz. Jeśli masz blog, na pewno do Ciebie zajrzę.